top of page

Adhortacja Evangelii Gaudium (2013 r.)

Zaktualizowano: 16 mar

Przyglądam się tym treściom po 12 latach od ich napisania z odczuwam dużego poruszenia, uświadamiając sobie jak bardzo są one ważne, aktualne i wręcz konieczne do wdrażania.



Analizowany dokument napisany był przez Papieża Franciszka na początku jego pontyfikatu, jako owoc synodu poświęconego nowej ewangelizacji, przeprowadzonego jeszcze przez papieża Benedykta XVI w październiku 2012 roku.  Jest niejako tekstem programowym obecnego Biskupa Rzymu. W fakcie tym jest coś szczególnego. Synod odbywał się jeszcze przed ustąpieniem Benedykta, ale w dokumencie końcowym odnajdujemy przesłanie dla Kościoła, z którym Franciszek nie tylko się utożsamia, ale niezwykle konsekwentnie realizuje wszystkie jego założenia.

Na początku ważne słowa:

„Trzeba koniecznie dokonać przejścia «od duszpasterstwa zwykłego zachowywania stanu rzeczy do duszpasterstwa zdecydowanie misyjnego” (p. 15).

W tak zwanym międzyczasie dokonało się wiele zmian w przestrzeni społecznej i politycznej. W zasadzie cała obecna populacja wstrząśnięta została globalną pandemią, a następnie kraje Europy doznały mocnego poruszenia z powodu napaści Rosji na Ukrainę. Jest to jednak tylko tło do bolesnego zjawiska, które w minionym, analizowanym okresie doznało sporego przyśpieszenia. Patrząc na Polskę chcę wskazać na znaczący odpływ katolików od praktyk religijnych, spadek powołań w seminariach, dramatyczny spadek urodzeń i ilości zawieranych małżeństw, wzrost rozwodów, dużą liczbę rezygnacji młodych ludzi ze szkolnej katechezy. Nie można nie dostrzec, że znaczącą częścią tego procesu jest także atak na Kościół, na duchowieństwo, na wartości wypływające z Katolicyzmu. Wiem, że w jakimś stopniu przedstawiciele Kościoła przyczynili się do osłabienia autorytetu tej instytucji, ale prawdziwe powody były sztucznie wyolbrzymiane, nieproporcjonalnie intensywnie nagłośniane, z dużą zawartością sformułowań uogólniających, wskazujących, że tak postępują wszyscy. 

Niestety, w działaniach duszpasterskich prawie zupełnie nie wychodzimy temu naprzeciw. Rzeczywiście funkcjonuje „zwykłe duszpasterstwo zachowywania istniejącego stanu rzeczy”. Z przerażeniem obserwuję sytuację powszechnego osłaniania się kloszem, na dodatek zbudowanego z odwróconego lustra weneckiego. Funkcjonując w przestrzeni Kościoła nie dostrzegamy tego, co dzieje się na zewnątrz, chodź z stamtąd dobrze widać wnętrze. Owszem, diagnozujemy, opisujemy, rozmawiamy, wskazujemy na sytuacje niepokojące w naszych strukturach, działaniach, trafnie wymieniamy wszystkie negatywne skutki i przyczyny niszczące Kościół, ale na tym poprzestajemy, nic z tym nie robimy.

Rolę wspólnoty w środowisku, w bolesnych uwarunkowaniach, niezwykle trafnie Papież przestawia w następującym obrazie:

„Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa” (p.49).

Czytając analizowany dokument widzimy niezwykle trafne i syntetyczne wyszczególnienie działań. To nie są tylko łagodne podpowiedzi, to pokazanie, co natychmiast powinno się robić, ale też jak to czynić.

Nie jest moim zamiarem dokonanie streszczenia dokumentu. Chcę tylko zachęcić do sięgnięcia, przeczytanie właśnie dziś, w  tym czasie, obecnej sytuacji Kościoła w Polsce.

W poniższym fragmencie napotykamy na niezwykle ważne treści:

„Wspólnota ewangelizacyjna przez dzieła i gesty wkracza w codzienne życie innych, skraca dystans, jeśli to konieczne – uniża się aż do upokorzenia i bierze na siebie ludzkie życie, dotykając cierpiącego ciała Chrystusa w ludzie. W ten sposób ewangelizatorzy mają «zapach owiec», a one słuchają ich głosu” (p. 24).

Nie rzadko w różnych gremiach napotykałem na słowa krytyki zawartego tu wyrażenia „zapach owiec”. Dla mnie jest ono niezwykłe. Z jakiego powodu najbardziej cierpi ciało Chrystusa w ludzie? Czym pachną owce w naszych parafiach? W moim przekonaniu jest to cierpienie z powodu rozkładu ciała, a zapach to fetor wydobywający się z gnijących, zaropiałych ran. Nie jest to tylko jakaś metafora. W wielu moich publikacjach używam mocnych słów, wskazując, że  wokół nas śmierdzi trupem. Drastycznie wzrasta nam liczba osób łamiących trzecie przykazanie Dekalogu i pierwsze przykazanie Kościelne. Jedno nie pójście na niedzielną Mszę Świętą  jest popełnieniem grzechu ciężkiego. W naszych parafiach są setki, a czasami tysiące takich osób, które od wielu miesięcy w niedzielę do kościoła nie chodzą, a my się uspokajamy, że mamy taki czas, oczyszczanie Kościoła, przechodzenie z ilości w jakość. Obiektywnie patrząc na stan setek parafii, muszę przyznać, że jakoś tej jakości nie widzę. Ale nie o tym w tej chwieli. Kiedy staram się uzmysławiać taki stan rzeczy, często słyszę słowa łagodzące: nie przesadzajmy, nie są świadomi, wielu jest chorych, wielu wyjechało…. Nie jest to zbyt bezpieczna postawa. Lepiej przesadzić z retoryką i liczbami, niż trwać w jakimś przeświadczeniu, że nie jest tak źle.

Jak w odniesieniu do takiej sytuacji zastosować słowa Jezusa:

„Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych” (Mt 18, 12 – 14).

Przypomnę, że z punktu widzenia pasterza słowa Jezusa są niedorzeczne. Jak można zostawiać 99 owiec i narażać je na niebezpieczeństwa, na atak ze strony drapieżnika i w konsekwencji stracić wiele? W takiej sytuacji rozsądek nakazywał, aby tę jedną zostawić, poświęcić, aby chronić pozostałe. Każdy Izraelita znał słowa proroka Zachariasza:

„Biada złemu pasterzowi, który trzodę porzuca. Miecz niech spadnie na jego ramię i na jego prawe oko! Niech uschnie jego ramię, a prawe oko niech całkiem zagaśnie!” (Za 11,17).

Jednak Jezus nakazuje tak robić, celowo prowokując, przeakcentowując, wskazując na konieczność podejmowania działań niekonwencjonalnych. Mocno chce wskazać, jak zależy Jemu na tej jednej zagubionej. Więc trzeba powiedzieć: a cóż dopiero, jeśli zagubiło się 10, 100, czy 1000.

Niebezpiecznie jest trwać w stanie „zachowywania stanu rzeczy”, funkcjonując w pomieszczeniu z rekuperacją, dająca komfort, że zapach owiec rozkładających się nie wnika na plebanię, do świątyni parafialnej.

Dlatego nieco niżej Papież pisze:

„Mam nadzieję, że wszystkie wspólnoty znajdą sposób na podjęcie odpowiednich kroków, aby podążać drogą duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia, które nie może pozostawić rzeczy w takim stanie, w jakim są” (p. 25).

Pojawia się tu bardzo ważne stwierdzenie: nawrócenie duszpasterskie, misyjne. Nawrócenie, które najpierw spowodować musi dostrzeżenie problemu, a w dalszej kolejności podjęcie działań, aby zmienić, nie zobojętnieć na obecny stan rzeczy.

W sposób bardzo precyzyjny, w całym przybliżanym kontekście, zapisany jest cel główny Parafii:

„Parafia jest formą obecności Kościoła na danym terytorium, środowiskiem słuchania Słowa, wzrostu życia chrześcijańskiego, dialogu, przepowiadania, ofiarnej miłości, adoracji i celebracji. Poprzez całą swoją działalność parafia pobudza i formuje swych członków, aby byli ludźmi ewangelizującymi. Jest wspólnotą wspólnot, sanktuarium, gdzie spragnieni przychodzą i piją, by dalej kroczyć drogą, jest centrum stałego misyjnego posyłania” (p.28).

Dostrzeżenie głównego celu formacji i sprawowania liturgii, którym jest uzdalnianie wiernych do ewangelizowania jest o tyle ważne, że na kolejnych etapach sprawowania swojej funkcji Papież Franciszek mocno rozwija zawarte tu treści.

Ważnym źródłem zawstydzenia i motywacji niech będą poniższe słowa:

„Rozwija się psychologia grobu, która stopniowo zamienia chrześcijan w muzealne mumie. Rozczarowani rzeczywistością, Kościołem lub samymi sobą, przeżywają nieustanną pokusę przywiązania do słodkawego smutku bez nadziei, który opanowuje serce jako «najtęższy z eliksirów złego ducha»” (p.83).

„Radość Ewangelii jest tym, czego nic i nikt nie zdoła nam odebrać (por. J 16, 22). Choroby współczesnego świata oraz Kościoła nie powinny stanowić wymówki, by zmniejszyć nasze zaangażowanie i nasz zapał” (p. 84).

„Jedną z najpoważniejszych pokus tłumiących zapał i odwagę jest poczucie przegranej, przemieniające nas w niezadowolonych i rozczarowanych pesymistów o posępnej twarzy. Nikt nie może podjąć walki, jeśli nie wierzy w zwycięstwo. Kto zaczyna bez ufności, już przegrał pół bitwy i zakopuje własne talenty” (p.85).


W podejmowanych działaniach zmierzających do duszpasterskiego nawrócenia osób duchownych i świeckich, a także działań będących ich owocem, analizowana Adhortacja jest „lekturą obowiązkową”, jest tekstem, któremu w formacji poświęcić trzeba dużo miejsca.

Pozwoliłem sobie na bardzo małą analizę, jak wspomniałem, bardziej w celu zachęty do studiowania, ale jestem przekonany, że na różne sposoby będziemy jeszcze wracać do tego tekstu.

Comments


Duszpasterski
ruch
świeckich

Regulamin

Polityka prywatności

©2025 by DRuŚ

bottom of page